Dziennikarz TVP Tomasz Sekielski postanowił zweryfikować, jak w praktyce funkcjonuje ochrona ważnych zakładów przed dronami.
Pierwszym celem Sekielskiego były podbydgoskie Białe Błota, gdzie znajdują Bydgoskie Zakłady Elektromechaniczne Belma S.A. należące do Polskiej Grupy Zbrojeniowej. Produkowane są tam zapalniki, systemy minowania czy głowice taktyczne do dronów.
Kolejne dwa zakłady to Wojskowe Zakłady Lotnicze nr 2 w Bydgoszczy zajmujące się obsługą i remontem samolotów wojskowych i Zakłady Chemiczne „Nitro-Chem” S.A., które są największym w Europie i jeden z największych na świecie producentów trotylu i materiałów wybuchowych.
Ostatnim obiektem był gigantyczny Zakład Produkcyjny ORLEN w Płocku, który jest jednym z największych i najnowocześniejszych zakładów produkujących wyroby petrochemiczne na terenie Europy Środkowo-Wschodniej.
We wszystkich wspomnianych lokalizacjach operator miał pełną swobodę ruchu dronem. Latał, gdzie chciał i na dowolnej wysokości. Jedynie przeszkadzał silny wiatr.
Nie chcę być złym prorokiem, ale czwarty rok wojny a osłona infrastruktury krytycznej i ważnych zakładów przed CYWILNYMI dronami jest w… wiadomo w czym. A mamy przecież np. gdyński APS który ma system bardzo skutecznie wykrywające i zagłuszające takie właśnie cywilne drony. Wystarczy kupić owe. No i tutaj jest pies pogrzebany: brak koncepcji i logicznego planu ochrony zakładów przed aktualnym zagrożeniem skrzyżowany z brakiem decyzji – skomentował analityk Jarosław Wolski.
Co na to zakłady, które odwiedził Sekielski?
Polska Grupa Zbrojeniowa w wydanym oświadczeniu zapewnia, że ochrona zareagowała i powiadomione zostały odpowiednie służby, które prowadzą czynności wyjaśniające.
Jako Grupa stosujemy dostępne środki, by utrzymać poziom bezpieczeństwa zakładów na najwyższym możliwym poziomie. Dla zachowania skuteczności, nie informujemy o szczegółach działania procedur bezpieczeństwa – napisano w oświadczeniu.
Urząd Lotnictwa Cywilnego przypomina, że naruszenie zakazu lotów dronem w określonych strefach grozi karą pieniężną w wysokości 10 tysięcy złotych za każde wykroczenie. W przypadku obiektów wojskowych lub lotnisk mogą również grozić konsekwencje karne, jeśli działanie zostanie zakwalifikowane jako zagrożenie dla bezpieczeństwa.

















