Policja w ramach śledztwa związanego z pożarem w Biebrzańskim Parku Narodowym przesłuchiwała strażaków z okolicznych jednostek OSP.
Sprawa została poruszona na ostatniej sesji rady miejskiej w Suchowoli.
Zaniepokoiło nas wezwania na policję naszych komendantów, prezesów, naczelników do wyjaśniania sytuacji związanych z pożarem. Czy to miało na celu złapanie kogokolwiek? Takiej sytuacji jeszcze chyba nie było, aby strażacy byli wzywani – powiedział przewodniczący rady, Jacek Kaczorowski. Wezwania otrzymały jednostki m.in. z Domurat, Pokośna i Horodnianki.
Jak informuje isokolka.eu podczas sesji jeden ze strażaków przekazał, że policjanci chcieli dokładnie wiedzieć którzy strażacy wyjechali do akcji gaszenia pożaru w Parku i którzy strażacy nie wyjechali wraz z informacją jaki był tego powód.
Ponadto mundurowi ustalali o której godzinie i w jaki sposób ochotnicy byli powiadamianiami o pożarze.
– Być może chodzi o wykluczenie wszystkich potencjalnych scenariuszy – domniemywał burmistrz Suchowoli, Michał Matyskiel. – Jak się zaczyna śledztwo od strażaków, to skończy się tym, że jak znowu zacznie się palić, to nikt nie pojedzie – dodał.
Śledztwo w sprawie pożaru w Biebrzańskim Parku Narodowym prowadzi Prokuratura Rejonowa w Augustowie pod nadzorem Prokuratury Okręgowej w Suwałkach.
Prokurator wszczął śledztwo na bazie materiału uzyskanego w wyniku czynności funkcjonariuszy Policji trwających od ujawnienia pożaru. Śledztwo zmierza do wyjaśnienia wszelkich okoliczności związanych z pożarem, a przede wszystkim do ustalenia jego przyczyny, która na chwilę obecną nie jest znana – informuje prok. Wojciech Piktel, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Suwałkach.